6/30/2009

Palę więc jestem

To nie kanikuła. To zakurw. Obserwuję od rana dwóch leserów. Siedzą na balkonie w bloku naprzeciwko. Starszy, majster w kapeluszu bliżej sześćdziesiątki z białym nagim torsem i wylewającym się daleko poza pasek brzuchem ma do towarzystwa młodszego, z ciemniejszym pigmentem. Od trzech tygodni skaczą po kolejnych balkonowych posadzkach. Gumówka, zaprawa, drabina, woda i papieros.

Gdyby nie papieros Polska nie byłaby sobą. Gdyby nie – przyjemne, nie zamierzam udawać wariata – zaciąganie się mielibyśmy prawdziwe drogi, proste domy, równe chodniki, dokończone parki, czyste przystanki. Tylko po co? Musielibyśmy zmienić nazwę kraju. Leser.pl, jakby to brzmiało?

Moi leserzy mają swoje tempo. Zaczęli po śniadaniu, jest dziewiętnasta, wreszcie kończą. Majster zamiata, młodszy zwija kable, radio wyje do końca. Oczywiście jest papieros na do widzenia. Tu na balkonie, gdzie do wymiany było ledwie dwadzieścia kafelek, tam gdzieś na drodze gdzie do zalania smołą było kilka dziur. Wszędzie w Polsce kwitnie leserstwo, nie ma końca „Dzień świra“.

Nie palę od półtora miesiąca. Ale jak patrzę na leserów z naprzeciwka…


Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN24