4/29/2009

Misja specjalna Hanny

Leszek Miller minął się z prawdą. To nie faceta poznaje się po końcówce (pardon) ale kobietę. „Nigdy nie udawałam, że pracuję w perfumerii“, mówiła Hanna Lis w TERAZ MY w TVN. Przeszczere zdanie. Żadna praca nie hańbi ale szambiarzem można być tylko przez przypadek, nieuctwo lub dla pieniędzy.

Najprostsze z prostych pytań brzmi: dlaczego, choć cuchnie, nie odeszła. Bo ma poraniony węch? A może czekała aż byłemu skinhead‘owi włosy sięgną kolan i przeprosi za swój antysemityzm? Ludzie w telewizji tak długo nie pracują, nawet kiedy aż kipi w nich naiwność.

Pretekst do pozbycia się z publicznej telewizji Hanny List był miałki. Równie dobrze mogli ją usunąć za źle związane włosy i zbytni róż na policzku. Tym bardziej dopisywanie przez nią niezwykle głębokiej filozofii do tego wydarzenia brzmi komicznie. Lis twierdzi, że „kiedy zaczynali z mężem tę przeprawę, wiedzieli, że nie będzie łatwa (…). Powiedzieli sobie, że niezależnie od tego, które z nich przegra, drugie walczy dalej“.

Wreszcie wiemy co to jest misja telewizji publicznej, o której dotąd wszyscy słyszeli ale nikt jej nie widział. Wygląda jak Hanna Lis w lustrze.


Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN24

4/21/2009

Małpki do góry!

Stasiu Gąska przewraca się w grobie! Gdzie hołd pruski, a gdzie kaczuszki?! Nie mogę wykluczyć, nikt z żyjących nie może, że czterysta osiemdziesiąt cztery lata temu na imprezie w Krakowie było więcej alkoholu niż dzisiaj w palikotowskim koszyku. Ale wtedy ani Stasiu ani nawet lekarz króla nie śmieli wspominać o marskości wątroby. Dzisiaj wolno więcej. Niestety.

Obecność błazna w polityce jest potrzebna. Tolerowali go u siebie Aleksander Jagiellończyk, Zygmunt Stary, Zygmunt II August. I dobrze na tym wyszli – nawet jeśli nie oni – to myśmy wszyscy. Ale u królów błazen trzymał poziom. Gdyby – jak Palikot – walczył ledwie o swoje a nie swojego kraju dobro – Matejko nie niszczyłby na niego ani metra płótna. Źle kiedy błazenada z zawodu staje się chorobą.

Czy zakup 96 buteleczek wódki, 120 whisky i 96 koniaku w miesiącu to rozpusta? Czy dokupienie po miesiącu 60 buteleczek wódki i 120 whisky to świadectwo alkoholizmu? Nie wiem. Kto jest bez winy niech pierwszy wzniesie toast.


Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN24

4/08/2009

Pan ksero

Nazwisko zobowiązuje – robię, co chcę; Lech Kaczyński. Nie będę rościł praw – niech to zdanie będzie hasłem wyborczym. Jeżeli prawdą jest, że ściany mają uszy, to Pałac Prezydencki powinien być ruiną. Nawet żelbeton nie jest w stanie unieść takich zdań.

Lech Kaczyński wpiął w klapy marynarek historyków IPN (m.in. Kurtyki i Gontarczyka) bardzo wysokie polskie odznaczenia. Za to, że są w poprzek, że piszą „prawdę“ o najnowszej historii, a u nas odkrywanie prawdy to walka „odważnych“ z układem. Długie uzasadnienie ale może prezydent założył, że wątpiących w słuszność jego decyzji będzie wielu i jak nie pierwsze to setne zdanie ich przekona. Że prawda prezydenta to prawda najprawdziwsza z prawdziwych. Najjegsza, bo nie najmojsza.

Zabrakło w tym uzasadnieniu jeszcze jednego nawiązania – historycy IPN to współcześni herosi. Którzy – jeśli nie sami – to z pomocą kolegów rocznik 85 potrafią ogłosić, że kilkuletni Lech Wałęsa sikał do kropielnicy. Prezydent tłumaczył, że „są tacy, którzy po prostu są nikczemni i chcą żeby to uszło uwadze“. A może – staram się rozumieć – IPN szykuję się do wejścia na rynek periodyków bulwarowych i mgr Zyzak kseruje najlepsze teksty.

Nie obronić pracy magisterskiej z historii na UJ – bezcenne.


Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN24

4/01/2009

Essaouira, Maroko



nawet nie wiedzą
jak są znani
ostemplowani
wrzuceni do skrzynek
z Maroka odbywają
podróż za jeden znaczek