8/21/2013

Brunatni terroryści

Smrodu w Polsce nie wywietrzymy szybko. Szczególnie smrodu z brunatnych ust. Napisałem na twitterze: „kibole z Gdyni, Łomianek, zewsząd mają wszystko wypisane na twarzy. Tu nie trzeba 'rozpoznania'. Policja za często daje im 'ostatnią szansę'”. Swąd było czuć natychmiast. W jednej chwili stałem się dla wielbicieli dżentelmentów z Chorzowa pedałem, pedofilem, eunuchem i Żydem w jednym.

Wstęp był miły: „Skończ pieprzyć”. Pierwszy raz miałem poczucie, że spasionych golasów z gdyńskiej plaży biorą w obronę zwykli ludzie. Że to dla nich bohaterowie. Że zamiast oburzenia, należy im się co najmniej order Orła Białego. Przecież skopali tych śniadych Meksykanów w obronie białej kobiety, Polki najprawdziwszej.  "Zobacz swój ryj. Z daleka śmierdzi marionetką medialną" - tulił mnie marcel1916: „sportowiec, legionista, warszawiak” - takie ma CV na TT. Na zdjęciu posępny, łysy, młody pan w białej bluzie z kapturem o chłodnym wzroku sugerującym dystans do świata. „Dziennikarz, celebryta, idiota. A to nas nazywają "faszystami"” - szeptał szef Młodzieży Wszechpolskiej Tomek Pałasz. Uznałem, że ze spadkobiercą ideałów tamtego Berlina nie będę się spierał. "Wpierdolić do więzienia za twarz. Jaruś, wujek Stalin byłby z ciebie dumny" - gratulował mi Jacek Jakubowski. Puentował inny wszechpolak: "trzeba się szują urodzić, by zostać systemowym dziennikarzem".

Państwo może zaklinać rzeczywistość. Używać słów mocnych, ostrzejszych i najbardziej dosadnych z konferencji na konferencję ale to pozór. Imitacja skutecznego działania, machanie mieczem ze styropianu. Spóźniona policja i zagubieni w czasie politycy nikomu skóry nie uratują. Państwo jest tak samo łyse, jak ta chorzowska banda. Lub wrocławska neofaszystowska młodzież, która na FB namawia do sprzeciwu wobec uhonorowania profesora Baumana. Na profilu NOP piszą prawdziwi Polacy: "Musimy tam iść dużą gromadą. Niech ten stary komuch znowu narobi w gacie". Albo "Bauman! Co? Wypierdalaj". "Rozstrzelanie trybików tego syjonistycznego systemu w żadnym wypadku nie jest grzechem, jest mniejszym złem! Śmierć syjonistycznej zarazie ludzkości".

Polska brunatnieje. Ostatnio w tramwaju w Warszawie banda gówniarzy opluła młodych Haitańczyków, którzy w Polsce próbują ogarnąć się z traumy, w jaką wpędziła ich permanentna narodowa bieda. Nie mam siły pytać dlaczego? Odpowiedź zawsze pada ta sama: kryzys autorytetów. Ale skoro teraz „państwo ma mieć monopol na przemoc” niech słabość słów zamieni wreszcie na ślad po pałce na pośladkach łysych terrorystów.


Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN i TVN24

8/08/2013

Szacunek z szacunku

Zaryzykuję: Grzegorz Miecugow dostał po twarzy na Woodstocku nie za TVN. Dostało całe dziennikarstwo. Gombrowiczowska gęba nienawiści nazywa się Oskar Wądołowski i wygląda jak każdy młody zbuntowany chłopak. Nie rozumiemy się z niektórymi odbiorcami ale to nikomu nie daje legitymacji by nas bić. Fizyczna napaść na dziennikarza jest skrajnością, bo dając widzom twarz i serce oczekujemy co najmniej szacunku, nigdy sponiewierania.

Dziś - bywa - sami pozwalamy by nas lekceważono. Nie doborem tematów, bo każdy ma inne w pracy priorytety. Każdy opowiada inny świat. Prowokujemy świrów brakiem jedności. Środowisko nie istnieje. Konkurencja wymusza indywidualność, rozbija dziennikarstwo na obozy. Wtedy łatwiej nas zaatakować. To wtedy dochodzi do tak durnych reakcji jak wywiad z Oskarem („TYLKO U NAS OPOWIADA, ŻE LEWAKÓW TRZEBA ZAMYKAĆ DO WIĘZIEŃ”), to wtedy kolegom z NaTemat i koleżankom z TVP wyrywa się głupie stwierdzenie „matka Madzi w porządku - Wądołowski be”. Skoro sami nie mamy wobec siebie elementarnego poważania, nie oczekujmy go od wariatów.

Kiedy doszło do ataku na Grzegorza podziwiałem środowiskowe portale zafascynowane „jednością w akcie potępienia”. Wyglądało to jakby ślepcy ogłaszali, że słońce jest takie piękne, a drzewa takie zielone. Bzdura. „Z mojej strony to nie było bicie, to było symboliczne szturchnięcie. Sam więcej ucierpiałem po zatrzymaniu przez policję niż redaktor Miecugow. Nie mam na myśli tego, żeby zaczepiać obiektywnych dziennikarzy. To znaczy takich, którzy nie sieją propagandy”, wybełkotał w wywiadzie Oskar i nagle zerwała się fala łagodzenia współczucia dla TVN. Z „jak mógł” zrobiło się „sam się prosił”.

W czasie festiwalu Transatlantyk w Poznaniu wystarczyła godzina wykładu żebym przekonał się, że nawet bardziej zrównoważeni odbiorcy mediów niż Oskar mają z nami kłopot. Nie dlatego, że mówimy innym językiem. Media współcześnie, niezależnie od tego, co opowiadają, są najbliższym i najprostszym wrogiem. Od głodu, suszy, gwałtów po kryzys - winne są media. I choć to brednia - dokopując sobie na wzajem dajemy Oskarom dodatkowe paliwo żeby nas lżyli.


Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN i TVN24