1/29/2008

Prezes raczy żartować

Chciałbym się przyznać do wielkiej słabości. Wino i mentolowy papieros też ale chodzi o człowieka. Niepowtarzalną osobowość. Mężczyznę wielkiego sercem, większego duchem i największego dowcipem.

To człowiek, którego wybitną zdolnością jest błyskawiczne doprowadzanie krwi do temperatury wrzenia. Czasem nawet nie musi kończyć zdania, żeby osiągnąć efekt. Bywa, że spojrzy a cenny, czerwony płyn zaczyna parować.

Słowem: mistrz. Dwoma słowami: geniusz komedii. Trzema: prezes Jarosław Kaczyński. Na swoje trzydziestolecie miałem nadzieję ominąć w zapiskach tę postać, ale jest skuteczniejsza niż najsilniejszy elektromagnes.

Otwieram Internet i czytam: w Polsce doszło do gigantycznego nieporozumienia polegającego na tym, że PiS jako formacja w gruncie rzeczy inteligencka została skutecznie przedstawiona jako antyinteligencka. Wiadomo kto to mówi. Dalej wieszczy powrót do władzy, bo za chwilę mamy się wszyscy przekonać, że ci, co mieli być cacy są bardziej be niż be był PiS.

Prezesie, nie można zdobyć głosów inteligencji na każdym kroku obrażając jej inteligencję.


Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN 24.

1/26/2008

Mistrz cytatu

Cenię Jarosława Kaczyńskiego. To niedoceniane, zawsze świeże, źródło najpiękniejszych cytatów. Co wywiad to perełka.

Perełka pierwsza z rozmowy w RMF: "Lech Kaczyński odejdzie w chwale z urzędu prezydenckiego w grudniu 2015 roku".

Perełka druga: jeszcze będę premierem, "każdy dzień przynosi mi więcej optymizmu".

Panie prezesie... lata pokażą, czego dni nie widziały.


Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN 24.

1/22/2008

Złap i zabij

Obejrzałem ponownie „Wszystkich ludzi prezydenta“, o aferze Watergate. Nie wiem dlaczego. Zobaczyłem na półce i wypożyczyłem. Może żeby podejrzeć jak wygląda prawdziwe dziennikarstwo. A może dla przypomnienia sobie czym jest rzeczywisty szwindel w polityce.

W latach siedemdziesiątych minionego wieku republikański prezydent Nixon zgodził sie na podsłuchiwanie Demokratów, bo chciał wygrać wybory. Robota została spartaczona. „Washington Post“, maszynami Woodward’a i Bernstein’a, z ogromnymi problemami aferę opisał. Ostatecznie Nixon zrezygnował.

Zatrzymałem film na chwilę, żeby rozejrzeć się po świecie. Były premier straszył w tvn24, że szykuje się zamach na „niezależność publicznych mediów”. Lubię kiedy o sprawie mówią ci, którzy się na niej znają. To za czasów Kaczyńskiego KRRiTV została przejęta przez PiS, Leppera i Giertycha, a szefami Polskiego Radia i TVP zostali ludzie bardzo bliscy braciom. Ale prezes opozycji mógł zapomnieć.

Wróciłem do filmu. Osobisty doradca prezydenta Nixona niejaki Colson miał nad biurkiem następujące hasło: „jeśli chcesz żeby ludzie szli za tobą, złap ich mocno za jaja”. Nie przewidział, że zbytni ucisk prowadzi do politycznej śmierci. I znalazł następców.


Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN 24.

1/18/2008

Nożyczki prezydenta

Żądam: halny do prokuratury!

Wiejący od kilku dni bardzo silny wiatr pokrzyżował plany prezydenckiej pary. Po uroczystym otwarciu już otwartej kolejki linowej na Kasprowy Wierch, Lech Kaczyński z małżonką i resztą gości pokonali jedynie połowę trasy. Nie pomogło turbodoładowanie zamontowane w podłodze nowego wagonika. NASA - wierzę w to - jest dumna z Polskich Kolei Linowych.

Wyważanie otwartych drzwi to domena polityki. Mam nadzieję, że prezydent lubi większe wyzwania. I będzie w czerwcu na Rysach, kiedy w ramach Schengen zniknie granica polsko-słowacka.


Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN 24.

1/15/2008

Powaga klauna

Kim jest klaun? Są co najmniej dwie definicje. Standardowa i prezydencka. Pierwsza mówi, że klaun to artysta komediowy z przesadnym makijażem i strojem: groteskowo duże buty, niedopasowane ubranie, sztuczny nos. Prezydencka jest zdecydowanie krótsza: klaun to Palikot.

O ile z nosem u posła nie byłoby kłopotów, to jednak buty i marynarki zawsze ma najlepszej jakości. Ale przecież nie w tym rzecz. Skoro Janusz Palikot to dla Lecha Kaczyńskiego klaun dlaczego prezydent i jego brat z całą powagą odpowiadają na pytania posła? „Nie jestem leczonym alkoholikiem i nie nadużywam alkoholu” – spowiadał się szef państwa w Polskim Radiu.

Słuchając Jarosława Kaczyńskiego pomyślałem, że znany z obrony wizerunku brata sam wyrządza mu szkodę. Mówił tak: „brat nie jest abstynentem. Jak większość Polaków, pije alkohol. Przyrównać go do alkoholika, to jak do wysokiego blondyna”.

Ja bym tak nie żartował, panie prezesie, bo „jak większość Polaków” sam pan pewnie wie, że po wódce różne rzeczy człowiek widzi.



Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN 24.

1/13/2008

Palikotyzmy

Dobrze, że są pytania. Bez nich nie byłoby posła Palikota.

Na razie pyta czy prezydent Lech Kaczyński - delikatnie mówiąc - ma problemy z winem? Procesu jaki zapowiedziała mu Kancelaria Prezydenta Palikot się nie boi; w tvn24 powiedział, że chętnie pójdzie do sądu. Skoro tak, to niech pyta dalej. Pytań jest więcej. Z pytań złożona jest cała polityka.

O, że tak powiem, zamiłowania szefów Prawa i Sprawiedliwości. O cel wiecznych uśmiechów premiera Tuska. O zdrowie psychiczne autorów opinii, że Kazimierz Marcinkiewicz to mąż stanu. O to dlaczego Jarosław Kaczyński nie odlodził chodnika przed domem na Żoliborzu?

Dlaczego, dlaczego, dlaczego, dlaczego? Kto pyta, nie błądzi. Prawie.


Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN 24.

1/10/2008

Panie Prezydencie, "szacun"

Pałac Prezydencki donosi: "media nie będą na żywo relacjonować przebiegu poniedziałkowej Rady Gabinetowej". To premier miał taki pomysł-życzenie. Ale zostało ono odrzucone. Prezydent to tradycjonalista i skoro dotąd nikt mu z kamerą do domu nie wchodził, nie będzie jej wprowadzał nawet premier. Tak ja to rozumiem.

Ale pewnie jestem w błędzie. Jak zawsze, ostatnio. Pewnie prezydent chce zwyczajnie dbać o wzrost czytelnictwa Polaków. Niech wezmą się za książkę, a nie będą patrzeć mu na ręce. W imieniu Polskiej Izby Książki - szacunek za ten pomysł, panie Prezydencie.


Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN 24.



Okno na świat. Wenecja, sierpień 2007

1/09/2008


Proszą Państwo o zdjęcia.
Pierwsze, kiedyś już przeze mnie opublikowane, które chciałbym dziś przywołać, to bez zastanowienia ten obraz.
Cypr, 2005 (?) rok

Niech żyje!

Jestem wdzięczny kolegom dziennikarzom z Sygnałów Dnia. Ręce całuję za cotygodniowe zaproszenie dla Jarosława Kaczyńskiego. I prezesowi się kłaniam w podzięce za jego przyjmowanie.

Dziś prezes postraszył "putinadą", czyli rzekomym zamachem PO na media "publiczne". Nie chciał przypomnieć (a może nie był zmuszony?) ile trwało kombinowanie przy ustawie medialnej w wykonaniu PiS, Samoobrony i LPR? Jeden (słownie: jeden) wieczór. Nikt z posłów nie pamiętał takiego tempa od 1989 roku.

Gdzie się pan prezes wtedy tak spieszył? Na kim wzorował? Na Tusku?


Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN 24.


1/08/2008

2008

Do grudnia trzeba mieć siłę. I podejście. Tylu życzeń w jednym miesiącu nie dostajemy nigdy. A z nimi nadzieję, że choć część się spełni. A jak nie? Czy winni będą ukarani? Gdzie reklamować? Czy wypada mieć pretensje do życzących nam cudów?

Szczęśliwie wkrótce po północy zasnąłem. Nie wiem jak bawiły się Wrocław, Kraków, Warszawa. Nie wiem czego życzyli sobie Polacy, bo do Polski miałem sto kilometrów. Nie wiem czy ta noc różniła się czymkolwiek od poprzednich. Pewnie nie, bo czym jest podmiana Urszuli na Shakin‘ Stevensa? Niczym.

Nowy rok też (narazie?) nie różni się od starego. Marcinkiewicz – mówi Naród w sondażu – to mąż stanu. Głupota ankieterów nie chce być mniejsza. Prezes Kaczyński żali się w wywiadzie, że bał się podsłuchów. Fobie szefa, mimo upływu lat, niezmienne. Premier Tusk wciąż różowy i nieskażony decyzjami. Pierwszą nowością jest żenujący lament dziennikarzy, że rząd nie chciał im powiedzieć co robi przed południem we wtorek.

Wracałem ze Słowacji drogą przez Korbielów. Piątek, wczesne popołudnie. Wszyscy – wydaje się – w pracy, ale za Żywcem korek. Sznur aut taki, że można wysiąść na papierosa. Oczywiście, że się człowiek zakurza. Bardzo. Dużą krajową drogę blokuję zalkoholizowany mężczyzna z wózkiem pełnym złomu. Już mnie szlag nie trafia. Szukam jego adresu docelowego. Wydaje mi się, że dalej nie można, ale niczego nie ma. Wciąż szukam. I tak przez pięć kilometrów…