7/08/2008

Cała Polska czyta akta

Ech życie! Bez Kaczyńskich, Tuska, Ziobry, Niesiołowskiego, Karskiego, Putry, Olejniczaka i reszty Gosiewskich. Bez telefonów od mamusi, bez zwierzeń znajomych, żali listonosza, narzekań spoconych kioskarek. Ładny – choć rzadki – to czas.

Kiedy problemy zmieniają kształty, znaczenie, miejsce występowania. Kiedy martwi nas ciężar książek w walizce. Ważymy czy wymienić Głowackiego na Hemingway’a, Mrożka na Allena, Warhola na stare książki Tokarczuk.

Kiedy – zwyczajnie – kompletujemy wakacyjną garderobę. Ile czego i dlaczego tego aż tyle? Czy dwie pary dżinsów wystarczą, a może nie przydadzą się wcale? Bluza z kapturem, śpiwór? Nie, przecież nie zapowiadają chłodów. Coś przeciwdeszczowego czy lepiej nie zapeszać? Cholera, nie wiem.

Kiedy zaczynamy wybaczać tym, którzy na to nie zasługują. Taki Kaczyński Jarosław. Zamiast czytać zaległe lektury zabrał się za nudne prokuratorskie akta. „Zrobił to, bo martwi się o Polskę“, mówił prymus Ziobro. Całe szczęście, że są jeszcze w tym kraju tacy ludzie.

Sami Państwo (mnie) czytają, czas wyjeżdżać.


Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN24

7/01/2008

Kochana głowa. Państwa

W jeden dzień Polska stała się kolonią Indii. Przepis na tę geograficzną ekspansję jest prosty: szczypta krytyki premiera plus zdanie oburzenia Komisji Europejskiej podlane sosem zaściankowym.

Jest w Indiach zwierzę, którego tknąć nie sposób, bo to jedna z siedmiu matek człowieka. Trzeba mu oddawać honory, unikać potraw z jego boku, wachlować, omijać, wielbić. Jest w Polsce polityk-alergik. Kicha kiedy słyszy krytykę; słuszną lub nie – on nie rozgranicza. Nikt nie ma prawa zwrócić mu uwagi, nawet kiedy – wbrew sobie samemu – obraża się na własne lizbońskie cielę.

Prezydent nie raz pokazał, że lepiej ciszej na jego decyzjami. Można by je zlekceważyć także teraz. Uznać, że są lekko niezrównoważone. Ale tego dnia, kiedy spadły na prezydenta gromy oburzenia, że nie chce chwycić za pióro, udowodnił, że ma się dobrze. „Przy Wałęsie zostaliśmy dla władzy“ – zdradził w wywiadzie dla „Dziennika“. Panie prezydencie – melduję zarodek uwielbienia.


Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN24