Córka Herlinga-Grudzińskiego, Marta o ojcu.
„Inność mojego domu polegała też na tym, że ojciec nie rozmawiał z nami ani o sobie, ani o swojej pracy. Ja od najmłodszych lat wiedziałam, że pewnych pytań tacie się nie zadaje“.
„Z ojcem spotykaliśmy się podczas posiłków. Śniadanie bez słowa, obiad bez słowa, kolacja bez słowa. Tortura. Nie do zniesienia było to milczenie. Aż słychać było tę ciszę“.
„Nie znajdowałam tematu, który byłby godny zajmowania czy też zaśmiecania ojcu myśli. No bo jakie sprawy dziecka mogą być interesujące dla pisarza? - tak sobie wtedy tłumaczyłam. Że dobry stopień w szkole dostałam? Albo ktoś mnie pochwalił? To przecież absurd zajmować ojcu głowę takimi błahostkami“*.
* Duży Format, GW, 2.07.2009