4/29/2008

P.S: Maroko




El Gzira nad Atlantykiem
Komentarz zbędny
Nareszcie

Normalnie normalni

Tydzień ciszy. Czegoś takiego nie pamiętają najwierniejsi mnisi z zakonu PiS. Prezes zamilkł, zniknął, przepadł, schował się, nie ma go, nie pokazuje się. Odpoczywa? Ma dość? Zrozumiał, że jego mają dość? Nie chce mu się? Tak skrupulatnie wyliczam stracone godziny, bo zaczynam tęsknić.

Ponad trzydzieści słów i żadnego nazwiska. Czy to normalne? Tak. Mistrza nie trzeba przedstawiać. To On, po prostu On. Dotąd nie było dnia bez jego ciętej riposty, kubełka pomyj, który niechcący (naturalnie) kogoś ubrudził, jakiejś intelektualnej prowokacji, niskiej agresji i nagle cisza.

Nie narzekam. Może Prezes poszedł po rozum do głowy albo po naukę do brata. Brukowa prasa publikuje romantyczne – ba jak na dotychczasowe wyobrażenie o prezydenckiej parze – wyjątkowo romantyczne zdjęcia Marii i Lecha Kaczyńskich na rocznicowej kolacji w kawiarni “Antrakt” w Warszawie. Jest luz, prostota, radość, szczęście, brakuje krawata i pompy.

Normalnie jest. I nie boli. Czas na wnioski.

Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN24

4/25/2008

Marakesz, Maroko



To koniec wyprawy...
ostatnie spojrzenie na Maroko
jeden z najbardziej pocztówkowych obrazów
gdyby nie zakupy w tym sklepiku
zdjęcie by nie powstało

Agadir, Maroko



Zarobić można na wszystkim
Co łaska
Także na drewnianej "gitarze"
z którą ten młody mężczyzna
późnym wieczorem
przemierzał plażę wzdłuż i wszerz

4/22/2008

Wykorzystać wykorzystanych

Ponoć już za późno. Na planowanie majowych wakacji. Tych dalszych, bo w Bieszczady pojechać można zawsze. Dzisiaj, kiedy Indie, Ameryka Południowa, Kuba, Afryka są w zasięgu coraz większej liczby portfeli, zaczynamy się interesować odległymi problemami. Mniej lub bardziej powierzchownie. Do tego pierwszego chciałbym namawiać.

Korespondent Gazety Wyborczej opisuje nowość w Indiach. Znudzonym turystom proponuje się przebieżkę po slumsach. Do dzielnic biedy można zajść samemu, zobaczyć jak wygląda prawdziwe życie; inne niż to ze zdjęć w reklamowym folderze. Ale ludzie się boją tam chodzić w pojedynkę. Wolą zapłacić kilkanaście dolarów i w grupie przebiec się między kałużami pomyj, kupkami śmieci, gromadami żebrzących dzieci. Bo raźniej, bezpieczniej.

W hinduskiej prasie trwa dyskusja czy to etyczne, takie prowadzanie turystów po biednych dzielnicach. Ktoś się broni, że z pieniędzy, którymi za ten cyrk zapłacił skorzystają ubogie dzieci. G… prawda. Tchórz, który ruszył poznać inną kulturę, ale robi to nie odwijając papierka tylko nabija skarbonkę zwykłym naciągaczom. Wśród tych 'przewodników' nie ma nikogo, kto by był obywatelem slumsów.

Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN24

Jerzy Pilch o przesadzie

(...) jak się autora porównuje z klasykami, to się go w zaraniu upierdala.

J. Pilch, GW

Woody Allen o komplementach

Zawsze czuję się albo niesłusznie chwalony, albo niesprawiedliwie krytykowany.

W. Allen, Newsweek

Marakesz, Maroko



Kłócą się Państwo ze mną o to, co jest pięknem, a co brzydotą
Polecam się, choć ostrzegam: od 2008 lat nikt tego nie rozstrzygnął jednoznacznie
Oto przykład symbiozy: zdrowej żywności, brudu oraz człowieka i zwierząt
Mnie się podoba

4/21/2008

Essaouira, Maroko



Dla tych, którzy twierdzą, że jestem odporny
Na piękne chwile Maroka
Tuż po zachodzie słońca
Na murach obronnych
w jednym z piękniejszych miast tego kraju

4/20/2008

Marakesz, Maroko



Na Placu Djemaa El Fna zarabia się na wszystkim
Węże, pomarańcze, przyprawy, garnki, butki, srebrna biżuteria, wróżby
I surowe kiełbasy dla odważnych

4/18/2008

Marakesz, Maroko




Krawiec na jednej z bocznych uliczek Marakeszu
Jedno z miejsc na rozległym targu
gdzie widać jak pracują rzemieślnicy

4/15/2008

Zawód: amator

Nie leczę, bo nie umiem. Nie maluję, bo nie śmiem. Nie wyrywam zębów, bo nie skończyłem odpowiednich studiów. Nie łapię bandytów, bo jestem na to zbyt słaby. Nie gram na giełdzie, bo maklerka to dla mnie czarna magia. Wiem w czym jestem słaby i się od tego trzymam z daleka.

Zasada mało odkrywcza ale uczciwa. Nieznana w Pałacu Prezydenckim. Można zaryzykować statystykę, że połowa imprez organizowanych przez Pałac kończy się wpadką, skandalem, zażenowaniem albo wszystkim po trochu. Pominięcie nazwisk prawosławnych duchownych, przeniesienie obchodów katyńskich, wiecznie poprzekręcane flagi, niepasujące drzewce, zbyt skomplikowane dla prezydenta słuchawki, notoryczne zagubienie w protokole.

Lech Kaczyński nie ma łatwego życia. Wciąż pod górkę. Można mu gratulować brata i współczuć współpracowników. O ile jednak rodziny się nie wybiera, współpracownicy świadczą o Szefie.


Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN 24.

Tiznit (okolice), Maroko



Jedna z przystani rybackich nad oceanem

4/14/2008

Marakesz, Maroko



Marakesz to nie tylko ogromny i barwny plac targowy
To nie tylko worki przypraw
I plątanina suków
To głównie bieda i brud

4/08/2008

Przedmieścia Agadiru, Maroko



Marokańczycy są zawsze w podróży

Z krawca mentor

Nie można dwa razy wejść w skórę człowieka. Tak, jak nie można dwa razy zamoczyć stóp w tej samej rzece. Ktoś, kto będzie szedł pod prąd przegra. Jana Rokitę, który zdecydował się wyściubić nos z kuchni, czeka – moim zdaniem – los topielca.

Odkąd zniknął z polityki odzywa się rzadko. Kiedy przemawia zawsze jest w szatach rektora. Zawsze wie lepiej i zawsze wie więcej. Według mnie Jan Rokita odebrał sobie prawo do uczestniczenia w poważnej debacie zszywaniem Tuska i kaleczeniem skaleczonej Cerekwickiej. Przynajmniej na długi czas.

Rokita, który w ostatnich godzinach zamienił łyżkę do makaronu na klawiaturę komputera pisze: „Obywatele coraz częściej rozczarowani są demokracją. (…) Brak w konstytucji kilku prostych zdań o etycznych filarach państwa czyni nas bezsilnymi wobec niegodziwości ludzi władzy. Ich zapisanie (…) stanie się prawdziwym, opatrzonym sankcją zobowiązaniem”.

Bzdura. Obywatele, choć sami sobie winni, są załamani uczestnikami demokracji, a nie demokracją sensu stricto. Podpisywanie czegokolwiek, choćby krwią, da tyle, co nic. Albo inaczej – będzie tyle warte, co głos Nelly Rokity w debacie publicznej.


Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN 24.

4/05/2008

4/02/2008

Essaouira, Maroko



Dobry wieczór
Dziękuję za pamięć i lekkie zniecierpliwienie
Proszę pozwolić mi dojść do siebie, a opowiem więcej...