1/27/2010

Zrozumieć brutalistów

Nie każdy może zostać aktorem. Skoro nawet Janusz Głowacki miał kłopoty z przekonującym odegraniem jajka i drzewa w Szkole Teatralnej, to co dopiero poseł jeden z drugim. Nienauczeni doświadczeniem wielkich Kempa, Stefaniuk, Sekuła, Urbaniak idą na rekord obciachu. Głowackiego pytano w szkole dlaczego nie chce się tak jak wszyscy toczyć. Odpowiedział, że się wstydzi. „Zostałem po raz pierwszy w życiu oskarżony o cynizm”, napisał w „Z głowy”. Szczerość nigdy nie daje tytułu prymusa.

Mam nadzieję, że się Mistrz tym zestawieniem nazwisk nie obrazi. Ale skojarzenia z metodą Stanisławskiego, którą wpajano mu w szkole są takie oczywiste. Zgodnie z tą nauką studentom aktorstwa kazano się do wyboru albo utożsamiać, albo identyfikować. Z przykrością stwierdzam, że ta stara zasada we współczesnym sejmowym przypadku to nie jest żadne wyzwanie. Obrona swoich przed obcymi przybiera często karykaturalne formy.

Przykład najnowszy; przesłuchanie Derdziuka, byłego państwowego urzędnika. - Czy Kazik o panu śpiewa - prosił Bartosz Arłukowicz z Lewicy mając na myśli kawałek: "Daj Derdziuk wódki, co ci stanowi. Nie mogę, muszę oddać tatowi." Derdziuk odpowiadał: - Studiowałem socjologię. I Kazimierz Staszewski też. Mówiłem mu Kazik. Były strajki. Ja nie piłem. Były kartki na wódkę, a mój brat planował wesele... Te zeznania dobijają. Poprzeczka została strącona mimo, że wisiała centymetr nad ziemią. Z jednej strony oparta o pytanie czy świadek przeklina, z drugiej o propozycję kolacji ze świadkiem w „Pędzącym króliku”. Szczęśliwie zaproszenie zostało odrzucone z uwagi na program odchudzający śledczej. Poza tym cała Polska widziała, że kolację w sześć minut je tylko przewodniczący Sekuła, a w „Króliku” teraz takie kolejki, że nikt dłużej nie usiedzi.

Poselskie komisje śledcze to pomyłka. Nie ma sensu niczego wyjaśniać politycznie, bo to nikogo poza politykami nie interesuje. Albo wierzymy, że ze sprawą poradzi sobie prokuratura, albo - jeśli się nie udaje - Prokurator Generalny traci stanowisko. Chętnie przyjmuję postawę Janusza Głowackiego, który w kinie (przed telewizorem?) robi się podejrzliwy. „Na sztukach brutalistów podcinających sobie żyły wśród okrzyków „fuck me” na zmianę z „love me” - bawię się po prostu znakomicie”. To podejście czyni cuda, proszę spróbować.

Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN24