Samiśmy sobie tę bestię wyhodowali. Nikt Tadeuszowi Rydzykowi nie umiał dość stanowczo powiedzieć „stop”. Ani Kościół ani padający mu przed wyborami do stóp politycy. Mamy za swoje, nawet jeśli ten arogancki pan w koloratce nie jest z naszej bajki. Tym razem poleciał na finansowe tournee do USA i tam pluje jadem na Polaków.
Żałosne żale wyświęconego biznesmena ujawnili dziennikarze programu „Teraz my” w TVN. Rydzyk mówi na spotkaniu z Polonią: ludzie chodzący do kościoła nieraz, przystępując do Komunii są tak głupi, że przechodzi to ludzkie pojęcie. Tak zazdrośni, tak źli (...). Tu chodzi o Polskę, o kościół, o młodzież, o ludzi. Boże mój. Rozumiecie Państwo? Dlatego to trzeba robić. A samo się nie zrobi. Te pieniądze trzeba znaleźć." Na mój gust zabrakło amen. Chyba, że zagłuszył je brzęk rzucanych na tacę pieniędzy.
W każdym podręczniku z cyklu „jak dobrze żyć ze sobą” uczą: nie oceniaj innych. Ale w Wyższym Seminarium Duchownym Redemptorystów w Tuchowie mogli to pominąć. Z powodu tego drobnego ale upierdliwego błędu wychowawczego Tadeusz Rydzyk nigdy nie odnosi się do siebie, zawsze widzi źdźbło w oczach innych. Kobiety w Pałacu Prezydenckim to dla niego szambo, żona prezydenta to czarownica, księża-pijacy za kółkiem to polska normalka.
Na jednym z kazań Tadeusz Rydzyk grzmiał: „podnieście rękę, kto w życiu nie wypił kieliszka koniaku? Jakby wam dali, to połowa by wypiła”. Święta racja, ale nie należy mierzyć innych swoją przyciasną miarą. „Tylko w księży walić, bo lepiej w czarnego”, mówił Rydzyk w Chicago. „W tej katolickiej Polsce jak ksiądz idzie ulicą czy siostra zakonna, to tyle obelg słyszy, że szkoda gadać. W Izraelu tego nie słyszałem”. Mówią, że służby specjalne Jerozolimy są najskuteczniejsze na świecie. Mam nadzieję, że wpuszczenie najsłynniejszego polskiego antysemity do Ziemi Świętej było wypadkiem przy pracy. Inaczej czas umierać.
Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN24