1/12/2010

Co wolno wojewodzie?

Artystom można więcej, mówił Maciej Maleńczuk w sprawie Piesiewicza. Pijak, odpowiadali niektórzy w świętym oburzeniu. Dziś, kiedy prokuratura stawia zarzuty dziennikarzom pytamy czy im też wolno więcej? A co z możliwościami polityków? Czy generalnie ludziom władzy można więcej? Myślę o władzy nad państwem, widzem, czytelnikiem, publicznością. Tak, uważam, że osoby publiczne mogą więcej ale tylko w ramach swoich publicznych występów. Można grać pijaka za kółkiem ale nie można pijanym wracać z planu filmowego.

Oczywiście więcej i wolność nie mają jednego imienia ale przyjmuję, że żyjemy w świecie ograniczonym przez dwie płaszczyzny: mądrze interpretowane prawo i zdrowy rozsądek. Prokuratura postawiła Mariuszowi Gierszewskiemu z Radia ZET i Krzysztofowi Skórzyńskiemu z TVN24 zarzuty ujawnienia materiałów ze śledztwa bez zgody prokuratora. Nie oni pierwsi pokazali tajne materiały śledztwa ale jako pierwsi usłyszeli w tej sprawie zarzuty. W tysiącach innych przeciekowych afer dziennikarze występują jako świadkowie. Mają prawo i obowiązek strzec źródła informacji. Bez tego nie ma dziennikarstwa.

Art. 241 kodeksu karnego mówi "kto bez zezwolenia rozpowszechnia publicznie wiadomości z postępowania przygotowawczego, zanim zostały ujawnione w postępowaniu sądowym, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch". Życie pokazuje, że można go interpretować zależnie od widzimisię prokuratora. Mariusz i Krzysztof nie handlowali tymi zeznaniami na bazarze Różyckiego. Jak górnolotnie by to nie zabrzmiało - zgodnie z sensem ich pracy chcieli pokazać słuchaczom i widzom co mówią prokuratorzy o naciskach przy aferze gruntowej za rządów PiS. Gdzie ich zbrodnia?

Nie jest winą dziennikarzy, że prokuratury na gwałt potrzebują hydraulika.

Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN24