3/13/2013

Ciszej


Zachowując wszystkie proporcje - histeria na placu Świętego Piotra przypomina tę na koncertach gwiazd rocka. Tylko różańców mniej. Znak czasów. Szczęśliwie dym nad Kaplicą Sykstyńską wciąż nie zastępuje tablicy na FB ani konta na TT. Ale cała reszta jest już show. Czy to źle? W Ameryce Południowej, ojczyźnie nowego papieża Franciszka, fiesta może potrwać do niedzieli, ale w sekularyzującej się Europie wygląda to nienaturalnie.

Cisza. Po to ludzie wstępują do kościołów. Także w niezwykle głośnym Rzymie kościół jest jak wciśnięcie pauzy w energetycznej muzyce. Pamiętam niezwykły fragment wizyty w kościele Trinita dei Monti na szczycie schodów hiszpańskich. Na dole kipiało życie, za drzwiami świątyni grało milczenie. Nowy papież wyglądał dziś na zaskoczonego wyborem. Był mocno przejęty stojąc na balkonie bazyliki przed tłumem swoich nowych fanów. To dobrze, Kościołowi brakuje skromności, Kościół jest za głośny w swoich grzechach, wydaje się pogubiony uznając za margines pedofilię i malwersacje swojego banku centralnego.

U Irvinga Stone’a w biografii Michała Anioła jest taki akapit: „zjadał samego siebie. Kiedy zaczynał dostawać zawrotów głowy od malowania w pozycji stojącej, z głową, odchyloną do tyłu, z karkiem wygiętym tak, by mógł patrzeć prosto w górę, kiedy bolał go każdy staw ramienia i ręki od trzymania jej w pozycji pionowej, kiedy oślepiała go farba, kapiąca mu w oczy, mimo że nauczył się patrzeć tylko przez szparki i przymykać powieki po każdym maźnięciu pędzlem, tak jak przymykał je przed odpryskami marmuru”.

To opis morderczej pracy nad sklepieniem Kaplicy Sykstyńskiej, gdzie wybór papieża się dokonał. Pracy człowieka prostego, skromnego, mądrego, piekielnie utalentowanego. Pokorność Michelangelo zaczęła procentować po latach. Cisza także ma to do siebie, że jej mądrość słychać kiedy umiemy już słuchać.

Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN i TVN24