10/20/2010

Mieć swój rozum

Dwa miliardy ludzi klika. Czyli całe Chiny i Unia Europejska wzięte do kupy stanowią klientelę Internetu, największego szamba świata. Gdzie nie ma reguł, a jedyną barierą jest ludzka wyobraźnia. Miejsca, którego nie można pominąć, gdzie anonimowość robi króla z każdego.

Czytam o sobie od rana, że jestem zabójcą. Że mam krew na rękach, bo krytykując Jarosława Kaczyńskiego posłałem leciwego szaleńca do biura PiS w Łodzi, żeby wymordował tam wszystkich. Czytam, że dziennikarze, którzy ośmielają się podnosić pióro i język na szefa PiS są zagrożeniem dla demokracji. Pomyje łatwo spłukać i choć smród pozostaje, nie marudzę, bo mam zawód podwyższonego ryzyka. Ale skoro dziennikarz ma odpowiadać za swoje słowa w każdej sekundzie publicznego występu, nie możemy nie wymagać tego od drugiej strony. Albo wszyscy grają fair, albo nikt.

Nie zgadzam się kiedy Jarosław Kaczyński zapowiada, że każde słowo krytyki wobec PiS ze strony polityka czy dziennikarza będzie wezwaniem do mordu. To kagańcowanie dyskusji, ograniczanie wolności słowa. Mam swój rozum i tego samego wymagam od innych. Zewsząd słychać teraz głosy - przeprośmy się, ograniczmy agresję, zmieńmy język, podajmy sobie ręce. Mamy taki „mały Smoleńsk”, jak to dziś nazwał jeden z politologów. Pół roku temu pojednanie trwało sekundę. Na logikę - mniejsza tragedia nie może wyzwolić większej miłości.

Receptę wypisała dzisiaj profesor Staniszkis, jedna z niewielu osób, której prezes Kaczyński słucha: histeria jest zła!

Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN24