9/09/2010

Listokleci

Szanowni Państwo
Drogie Czytelniczki
Mili Czytelnicy
Wertujący
Klikający

Nie być w centrum to wstyd; outsiderzy dłużej czekają na poklask. Warto dołączyć do grona wybitnych jednostek współczesnej epistolografii zanim zmonopolizują rynek. Jak - nie przyrównując - Poczta Polska, którą trzeba przechytrzać obciążnikami do kopert. I choć w listach publicznych Jarosława Kaczyńskiego i Marka Migalskiego kryją się wręcz literackie sztabki złota, to nie powinno zniechęcać. Trzeba pisać, pisać, pisać. Znając potęgę prezesa wiadomo, że wszystko wyszło od niego. Biblijne Listy Apostolskie, listy Słowackiego do matki czy nawet listy Sobieskiego do Marysieńki, były wzorowane na korespondencji Kaczyńskiego z Migalskim.

Wersy różnią się niekiedy klimatem ale sens pozostaje podobny - rozdarcie. „Tak mi się twoja śliczność, moja złota panno, wbiła w głowę, że zawrzeć oczu całej nie mogłem nocy” - pisał w 1665 roku Jan III Sobieski. O ton wyżej swój ból wyraził 345 lat później prezes Jarosław Kaczyński. „Nastąpiła kolejna kampania przeciwko nam. Z wykorzystaniem ludzi związanych z partią”. I tak można by przeplatać: „Owo widzę, że mię twoje wdzięczne tak oczarowały oczy, że bez nich i momentu wytrwać będzie niepodobna” kontra „Należy zdecydowanie odrzucić wszelkie próby analiz kampanii wyborczej na podstawie założeń suflowanych przez niechętne nam media”. Albo „Już od dawnego czasu zdało mi się, żem bardziej i więcej kochać nie mógł” vs. „Mamy obowiązek zewrzeć szeregi z całym zdecydowaniem, łącząc potrzebę dyskusji z potrzebą jedności, i zabiegać o to, żeby przyszłe wybory były dla nas zwycięskie”.

Trzeba mieć w tyle głowy, że to król uczył się od prezesa jak dobrze zaadresować kopertę, ale to jednak słowa ucznia trafiają celniej. Marysieńka ma prawo czuć się bezpieczniej od Migalskiego. Wie przynajmniej na czym stoi: on kocha, przyjechać nie może, bo odsiecz wiedeńska to jednak ważna rzecz, ale ona może na niego liczyć. Migalski ma kłopot, bo choć w liście wyraża opinię wielu, jest w mniejszości. Jest poza, jak Elżbieta Jakubiak i za chwilę - być może - kolejni nielojalni inaczej. Od czasów króla Jana wiele się zmieniło ale nie to, że zbytnia podejrzliwość prowadzi do zguby. Prezes udaje porządki, a nie ma sensu zmieniać pościeli kiedy materac jest pełen zacieków. Można pisu nie kochać ale nie można pisowi nie współczuć.



Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN24