Z różnych powodów przeczytałem przed chwilą „Poprawkę z matury” Ewy Woydyłło. Jako psycholog zajmuje się ona leczeniem uzależnień alkoholowo-narkotykowo-każdych. Jest w tej książce Modlitwa o Pogodę Ducha, którą odmawiają na kursach AA. Bez skojarzeń ale czytając słowa modlitwy miałem przed oczami tytuł „Ja też chcę do Katynia”.
Boże (można stosować wymiennie z kimkolwiek bliższym sercu), użycz mi pogody ducha, abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić, odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić i mądrości, abym umiał odróżnić jedno od drugiego. Politycy, szczególnie ci uzależnieni od własnej manii wielkości mogą się modlić tymi samymi słowami. Sprawdzono, że działa, potrzebny jest tylko silny charakter.
W Pałacu Prezydenckim popłoch, bo nikt nie zaprosił Lecha Kaczyńskiego na kwietniowe uroczystości w Katyniu. Owszem do Polski dzwoniono, ale coś - pewnie ten cholerny mróz - przekierował rozmowę niejakiego Władimira Putina do jakiegoś Donalda Tuska. Już nie na takie afronty Lech Kaczyński znajdował sposób. Teraz też - zaprosił się sam, przypominając, że to on pełni „najwyższy urząd w państwie”.
Lech Kaczyński ma niesłychaną zdolność wyrażania własnych żali w sposób pozbawiony pokory i taktu. Na tym głównie traci, nawet kiedy zdarza mu się wyrazić słuszne oburzenie. Niech pan tylko, panie prezydencie, nie przegania z lasu katyńskiego Władimira Putina. Będzie większy skandal niż z niezaproszeniem pana.
Władcom Rosji przypominam na zaś numer Kancelarii Prezydenta w Warszawie: 48 22 695 29 00. Prosić cara.
Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN24