8/25/2008

Kurski o sobie: prosty żuczek z prowincji

Łatwo powiedzieć: daj spokój prezydentowi. Czytam na różnych pożal się Boże forach: „mały tragiczny gościu, do pięt mu nie dorastasz, przestań się czepiać“. Akurat nawiązanie do wzrostu wypada komicznie ale – jak rozumiem – sensu apelu należy szukać gdzie indziej.

Aktualny szef państwa – w opinii jego wyznawców – jest wyjęty spod krytyki, choćby nie wiem jak była słuszna. Tyle, że prezydent sam się prosi, żeby poświęcać mu kolejne akapity. Wystarczy otworzyć oczy i uszy na to, co mówi i jak się zachowuje. Niektóre wady wzroku i słuchu trudno się leczy ale warto podjąć terapię.

Spóźnienie na uroczystość podpisania umowy o tarczy i podśmiechujki z angielskiego premiera był małe. W najprostszym i najoczywistszym tego słowa znaczeniu. Przy wielu dyplomatach, dziennikarzach BBC, CNN, mediów z Niemiec i krajów arabskich pan prezydent Lech Kaczyński ryknął śmiechem, bo usłyszał język angielski w ustach szefa rządu. Boki zrywać.

Kiedy słucham jak poseł Kurski samobiczuje się słowami „prosty prowincjonalny żuczek“, mam wrażenie, że gdzieniegdzie przykład idzie z dołu.


Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN24