10/11/2013

Zakrzyczeć ciszę!

Z referendalnego pustosłowia opozycji wyłowiłem szczątki sensu. „Tu chodzi o demokrację!”. Skoro tak, niech PiS choć raz udowodni, że chce tego, o czym mówi! Niech zniesie tę bezsensowną ciszę wyborczą. Niech zrobi demokracji zastrzyk z botoksu, żeby wreszcie była gładka i przyjemna do końca, bez sztucznej przerwy na rzekome ważenie: za czy przeciw.

Piątek, 22:28. Siadam to tekstu, który może być śmieciem, a nie głosem. Jeśli nie zdążę przed północą, z moją opinią wyląduję w koszu, a nie w Internecie. Cisza wyborcza ma swoje prawa - jeśli nie masz wolnego miliona złotych usta w kubeł. Przykłady okołoreferendalnej paranoi mnożą się same: nie można informować ani o kolejkach w lokalach wyborczych, ani o pustych lokalach. Zakazane jest informowanie o genezie referendum, w tym o zarzutach stawianych przez inicjatora. Nie wolno rozmawiać z ekspertami i publicystami o idei referendum, nawet jeśli nie będzie tam odniesień do niedzielnego głosowania. Nie można informować o tym co, jeśli referendum będzie ważne. Nie wolno podawać progu frekwencji koniecznego żeby referendum było ważne. Można powiedzieć, że ktoś zakłócił ciszę wyborczą, bo prowadził niedozwoloną agitację, ale nie można powiedzieć, że zachęcał do głosowania. Nie przedłużam tej wyliczanki, bo już 22:57.

“W opinii Państwowej Komisji Wyborczej zakaz ma charakter lokalny i obejmuje jednostkę samorządu terytorialnego, w której przeprowadzane jest referendum. Oznacza to jednak, że w przypadku mediów usytuowanych poza jednostką samorządu terytorialnego, w której przeprowadza się referendum, lecz obejmującym swoim zakresie działania tę jednostkę, również obowiązuje tzw. cisza referendalna. Taka sytuacja dotyczy m.in. portali internetowych”. PKW nie zajęła się tylko kwestią wpływu oddychania członków komisji na klimat w lokalu i ewentualny wybór uczestników plebiscytu. Ale to kwestia czasu. Czy kiedy napiszę w dniu referendum „spaceruję z córką po Żoliborzu. Cholera, jacy tu mądrzy ludzie mieszkają”, to pójdę do kasy, bo agituję za Kaczyńskim - wrogiem HGW? Albo kiedy metro przyjedzie na czas i się tym zachwycę na Twitterze zapłacę karę za sugerowanie, że jest tak, bo Gronkiewicz-Waltz płaci maszyniście?

Całe to warszawskie zamieszanie może mieć tylko jeden pozytywny skutek. Każdy polityk, który rzeczywiście, a nie w przypływie wyborczych umizgów chce w Polsce demokracji na miarę Waszyngtonu i Berlina, powinien zagłuszyć na zawsze ciszę wyborczą.

23:13

Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN i TVN24