10/21/2013

Wolność słowa to nie mordobicie

Mogę nie lubić Antoniego Macierewicza ale do niego nie strzelę. Oburza mnie zidiocenie bulwarowych redaktorów Janeckiego i Warzechy kiedy bredzą o „Kubusiu męczenniku” ale ich nie spałuję. Nie rozumiem obojętności profesora Godzica, który sugeruje, że celebryci sami się proszą, ale go nie opluję. Macie prawo nienawidzić Kuby Wojewódzkiego ale nie wolno wam go dotknąć. Chyba, że wciąż jesteście jaskiniowcami.

Kiedy zadzwoniłem sprawdzić czy wszystko dobrze, Kuba zapytał czy jest sens coś z tym zrobić? Mówienie o ataku żrącą substancją na dziennikarza to jak spełnienie snu terrorysty, jak nakarmienie trolla. Powiedzieli o mnie w telewizji - cel osiągnięty. Być może, ale - przekonywałem - bardziej nieodpowiedzialne będzie nie zgłoszenie tego na policję i przemilczenie. Po pierwszych głupich reakcjach w sieci widać, że mamy współcześnie bardzo wyraźną tendencję do bagatelizowania zagrożenia. To, że znasz kogoś z telewizji i trafia cię szlag kiedy go słuchasz, nie daje ci prawa do ataku. Skoro nie potrafisz reagować jak człowiek - schowaj się.

Tuba prawicowego zidiocenia Paweł Rybicki pisze bez żartu: „a kto potwierdził, że to był kwas? Policja? Lekarze? Obstawiam, że to była cola. A jeśli bardziej żrące, to kawa ze starbunia”. Ściganie się na kretynizmy jeszcze potrwa, kto nie chciałby pierwszej nagrody w konkursie jak zlekceważyłem ohydę na gębie Wojewódzkiego. Tłumu nie zatrzymam. Rozumiem, że masa nie musi myśleć ale od profesora wymagałbym większej empatii. Medioznawca profesor Wiesław Godzic mówi „to efekt frustracji, zniecierpliwienia i tęsknoty za starymi mediami. Bo w tych nowych coraz częściej dziennikarz traci autorytet i staje się celebrytą. To, co się stało, to wyraz dezaprobaty wobec takiego stanu rzeczy”. Cisną mi się na usta słowa plugawe. Panie profesorze, pan też nie zawsze cytuje Platona, czy to znaczy, że student ma prawo złamać panu szczękę?

Według mnie to, co spotkało Kubę wpisuje się w pewien ciąg bolesnych zdarzeń: śmierć w biurze PiS w Łodzi, pięści młodego wariata na ciele Grzegorza Miecugowa. Nie chcę przywoływać szalonych spraw z Manhattanu czy Sztokholmu. Nie, nie przesadzam. Zgadzam się z redaktorem Żakowskim, że „trzeba zadbać o dialog i jego kulturę. To wymaga wielkiej pracy od przedszkola, przez szkołę, po uczelnie wyższe”. Bo wolność słowa to nie jest synonim mordobicia.


Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN i TVN24