1/24/2012

ACTA na stół

W Koloseum może zabraknąć zwierząt. Gladiatorzy są niepocieszeni, nie godzi się zawodzić Rzymian. Ich wytrenowane kciuki nie mogą nagle przestać ćwiczyć. Góra, dół, góra, dół. Krew ma się lać strumieniami, inaczej będzie bunt. Niby dziś Koloseum to ruina ale instynkty pozostały, zaadoptował je Internet. Niektórzy przeciwnicy ACTA zachowują się jak przyłapani na gorącym uczynku złodzieje. Było przecież tak bezkarnie.

Nie rozumiem dlaczego mamy ustępować ludziom oburzonym, że zostaną pozbawieni spluwaczek? Protestującym, że ktoś wreszcie będzie karany za ich plugastwa? Sieciowa anonimowość wyzwoliła w wielu korzystających z Internetu jaskiniowe pragnienia - zgnoić. Maczuga przyjmuje postać słów: gnida, kurwa, chuj, pedał, bydło, żyd, ścierwo. Tak pachnie polski Internet. Ktoś kiedyś musi go przewietrzyć. Nawet jeżeli zniknie kilka cennych stron, bo ich użytkownicy postanowią pozostać w słownej piaskownicy, warto otworzyć okno.

Dyskusja wokół ACTA pokazała jak wielką władzę ma sieciowy tłum. Grupa klawiaturowych maniaków udowodniła państwom, że tę wojnę wygra hacker, a nie dział IT FBI czy Tuska. To jedyny moment kiedy jestem dla tego szaleństwa pełen podziwu. Za skuteczność, otwarcie oczu zaspanej władzy. Ale to epizodyczny zachwyt. Szybko schodzę z drogi, bo boję się stratowania.

Zgadzam się, że nie wolno zmieniać świata, z którego korzystają miliardy ludzi w sposób tajny, bo to pachnie tchórzostwem. Ale jeśli to pozwoli ucywilizować sieć, wyeliminuje chamskie ujadanie, trzeba spróbować. Znam "Psychologię tłumu" Le Bon’a. Wiem, że „masy są zawsze pod wrażeniem siły, rzadko dobroci”. Może stąd dziś tak powszechne jest potępienie dla ACTA. Nawet okradzionym artystom, zwyzywanym dziennikarzom i profesorom, sponiewieranym politykom nie spieszy się do osuszenia internetowego bagna. Ze strachu, że zablokują sieć? Niech ją nawet wyłączą na zawsze. Wszystkim wyjdzie na zdrowie.


Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN i TVN24