4/07/2011

Ślązak z Wehrmachtu

Wtórny analfabeta przyznaje: nie rozumiem prezesa. I tylko z dziennikarskiego obowiązku próbuję związać jego zdanie ze zdaniem. Zapytałem jednego z moich gości czy połknął jednym tchem „Raport o stanie Rzeczpospolitej”. Przyznał, że ma w domu jeszcze wiele pism Tołstoja, które na niego czekają, że trzeba znać kolej rzeczy.

PiS się dziwi, że ludzie zatrzymali się na rozdziale o „opcji niemieckiej”, o „Polaku skorygowanym”. PiS się dziwi, że znowu zamiast rozmowy prezes wywołał skandal. PiS się dziwi, że znów zamiast ludzi porwać, podciął im skrzydła. Problem z erudycyjnością Jarosława Kaczyńskiego polega na tym, że u niego słowo wyprzedza myśli, że jest refleksyjny inaczej, że nie wszystko, co powie da się zapomnieć. I co gorsza nigdy to on jest winny, zawsze bywa źle rozumiany, a jego zdania czytane są bez odpowiedniego kontekstu. Winny głupio się chwyta.

PiS błyskawicznie poprawiło, uczłowieczyło złotą myśl prezesa o Ślązakach, że niby oni też są Polakami. Ale za późno. W świat poszedł sygnał, że rzekomy nowy Kaczyński, który na swój pokojowy image naciągnął w wyborach prezydenckich 47 procent Polaków wciąż jest sobą. Nie wiem skąd u Nadprezesa ta skłonność do dzielenia. Od nadmiaru lekcji historii Polacy nie będą bardziej Polakami. Mus tylko wkurza. Skorygowany Polak ze Śląska to nic innego, jak dziadek z Wehrmachtu.

Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN i TVN24