8/11/2009

Mieć prawo opowiadać

Odkąd wróciłem planuję ucieczkę. Nie mówię, że to oryginalne; ponoć wielu tak ma. Być tam – nie tu. To nie snobizm, to rozsądek. Coś jakby dotknięcie rozmarynu – trudno się uwolnić od zapachu obcych miejsc. Piotr Kaczkowski mówił mi swego czasu, że nie mam prawa opowiadać ludziom o świecie, którego nie dotknąłem. Bo skłamię.

Odkąd wróciłem jestem skrzywiony. Zamieniłem – wierząc, że nie zwolnią – tvn24 na travel lub travel&living. Patrzę, gdzie uciec najlepiej. Po tygodniu wiem jak jeść szpik kostny. „Mama zawsze gotowała tak, żebyśmy mogli go wysysać“, opowiadała Anthony’emu Bourdain’owi jedna z gospodyń. Wiem, że porto musi być wydeptane przez ludzi – inaczej będzie marne. Wiem, że grappa – choć zrobiona z gronowych śmieci – może zachwycać.

Kiedy jesteś w drodze, odcięty od świata – paradoksalnie – wiesz więcej. Pozbawiony telewizji i internetu widzisz i czujesz po wielokroć. Bo bez obcych podszeptów nasz wzrok i słuch wreszcie pracują normalnie. Są niezakłócone. Przestaje przeszkadzać czterdziestostopniowy upał na kamieniach, którymi wyłożona jest mostarska starówka. W ogóle znika wszechobecny zakurw.

Odkąd wróciłem planuję ucieczkę. Do ludzi.