5/24/2012

Zwoje Dorna

Prezes zapisał się do ruchu kontestatorów zegarków. W skrócie slow. Nie pytany ogłosił, że wycisza się na miesiąc, kupuje szalik, popcorn i zaprasza przyjaciół na wspólne oglądanie meczów w telewizji. Ludzie slow sami dają wskazówki a nie wskazówkom się poddają. To outsiderzy przerażeni, że dziś ludzie nawet jogę chcą przyspieszać. Albo - jak napisała Polityka - co piąty przerywa seks, żeby odebrać telefon albo wysłać esemesa, bo zależy mu na czasie.

Miesięczna terapia jeszcze nikomu nie pomogła ale może to jest dobry początek? Carl Honore, współtwórca ruchu slow opisuje chorych obrazowo: boją się być sami ze sobą, a kiedy mają moment ciszy, zaczynają panikować, szukają telefonu, zastanawiają się, czy ktoś do nich dzwonił. Unikają trudnych pytań. „Kim jestem?” zastępują „Gdzie są moje kluczyki?!”. Prezes w swojej niewiarygodności jest wybijającym się liderem ale zdaję sobie sprawę, że problem braku slow jest politycznie powszechny.

Prezes mówiący nad Wisłą, że przez miesiąc nikogo nie kopnie próbuje wypełnić ciszę wokół siebie tak samo, jak minister Mucha przeprowadzająca na siłę rosyjskich piłkarzy spod krzyża na Krakowskim Przedmieściu. Po co? Po co on to mówi, a ona to robi? Myślę, że dopadła ich ta sama choroba, co gwiazdki znane z tego, że są znane. Kiedy nie mówią - nie istnieją. Kto znający swoją wartość zapowiada, że zrobi coś, co jest jego przeciwieństwem? Kto rozsądny z powagą rozpoczyna scenę komediową?

Współczesny świat nie-slow wygląda z pozoru na zwycięzcę. Im szybciej, głośniej, tym lepiej, skuteczniej. Wrzask jest bardziej donośny niż składne nuty. Licytacja na ostrość lub łagodność najmojszą podsyca emocje. Sprawia poczucie, że dzieje się coś ważnego. Nie. Jest boleśnie odwrotnie. W ostatnich minutach to tandemu Kaczyński-Mucha dołączył Ludwik Dorn. Na zimne trzeba dmuchać - powiedział o minister Musze - ale aferę robią z tego ludzie o uzwojeniu mózgowym krewetki. Bredzi ale zwraca na siebie uwagę. Daje dowód, że polska polityka topi się w łyżce wody, tak jest głęboka.


Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN i TVN24   

5/17/2012

L jak litera prawa

Odświeżmy utopię. Niech każdy może więcej. Niesiołowski, Stankiewicz, Kaczyński, Palikot, Hofman, Rutkowski, Duda, Wałęsa, Sawicka, Macierewicz, Tusk i Rydzyk. Każdy z polskim paszportem może robić, co zechce. Bez ograniczeń. Kopnąć można i kijem do pomidorów przyłożyć. Opluć wolno i łańcuchem przeciwnika obwiązać. Spoliczkować wypada i zwyzywać nikt nie broni.

Dlaczego w polskim teatrze absurdu nie zawiesić reguł? Stefan Niesiołowski niech bije po twarzy redaktor Stankiewicz. Niech obiektywizm Stankiewicz niczym drzewce od solidarnościowej flagi złamie żebra Niesiołowskiego. Zaszalejmy jeszcze mocniej niż ostatnio! Prezes Kaczyński zarzuci Tuskowi, że to on wymyślił hasło „arbeit macht frei”, które dzisiaj z konieczności tłumaczymy jako „praca czyni wolnym po 67 roku życia”. Palikot oskarży Kaczyńskiego, że widział jak ten drutował stery tupolewa i biegał po skrzydłach podkładając dynamit. Nie krępujmy się! Poseł Hofman niech żąda w ramach przeprosin za Sawicką żebyśmy obowiązkowo mieli w telefonie słowa agenta Tomka „wycisnę z ciebie ostatnie soki”. Szaleństwu nie wolno przeszkadzać w pół drogi.

Przewodniczącemu Dudzie niech będzie wolno przywiązać łańcuchami Platiniego do iglicy Stadionu Narodowego a Lechowi Wałęsie spałować niemiecką drużynę na Euro. Nie zabierajmy innym przyjemności, których sami byśmy nie oddali. Dlaczego Tadeusz Rydzyk ma nas nie obłożyć podatkiem, żeby mieć pieniądze na cyfrowe pielęgnowanie swoich smoleńskich herezji? Kiedy szaleć, to szaleć! Właśnie na tym polega problem polskiej polityki, który tak wstydliwie ujawnił się w ostatnich dniach. Zwyciężyła wolność ponad wszystko zamiast wolności w granicach prawa. Spoliczkowana została twarz państwa. To się długo goi. Receptę wypisał przed laty sam Lec - litera prawa powinna być włączona do alfabetu.

Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN i TVN24   

5/10/2012

Nie rzucim paździerza

Przekonali mnie widzowie, że obok prawdziwego Polaka nigdy nie stałem. To znaczy gębę mam naszą, bo nią narzekam ale poza tym wyraźnie nie ta dusza. Schlebia mi to, choć staram się ze swoim masochizmem nie obnosić. Kiedy mylimy patriotyzm z tandetą wolę być poza społecznym nawiasem. Jak ma zachwycać droga z piasku, jarzębinowe koko i kolej napędzana nędzą kiedy nie zachwyca.

Spędziłem niedawno piątkowe popołudnie na pustej stacji kolejowej w Łowiczu. Skapitulowałem w czasie podróży do studentów w Poznaniu. Wysiadłem, żeby nie pobić konduktora. Kiedy w pełnym ludzi pociągu poprosił o bilet przyznałem, że nie zdążyłem kupić i chętnie zrobię to teraz. Rozmowa była nerwowa. Co pan mi daje - zapytał. Kartę kredytową, bo spiesząc się nie wyjąłem pieniędzy. Tylko gotówka! Dlaczego? A na jakiej podstawie uznał pan, że może płacić kartą? XXI wiek? Bo dynda Panu na szyi nowoczesny komputer do wystawiania biletów? Gotówka! Poprosiłem o mandat. Wykaligrafował 400 złotych ale z siedmiodniową promocją, która pozwoliła mi kupić bilet z domu za 150 złotych, czyli tyle ile normalnie bym za niego zapłacił. Tylko w organizacji Mistrzostw Świata Absurdu nie mielibyśmy żadnych opóźnień.

Nie myśl sobie bracie/Że rady nie damy/Nie kłopocz się siostro/My euro wygramy/Hej!/Koko Euro Spoko/Piłka leci hen wysoko/Wszyscy razem zaśpiewajmy/Naszym doping dajmy. Pokłóciliśmy się z Widzami o narzekanie przed EURO, bo większość chciała bić brawo a ja nie złożyłem rąk do oklasków. Nie przekonywało ich, że leżał przede mną raport z dwoma kluczowymi zdaniami: żadna z dróg, którymi kibice mieli podróżować, nie zostanie w całości wybudowana ani zmodernizowana oraz żadne z miast gospodarzy nie będzie mieć ze sobą bezpośredniego, nowego połączenia drogowego i kolejowego. Antypolak czytał dalej: na każdym ze stadionów UEFA żąda nowej trawy. Każde oranie i sianie to 500 tysięcy złotych, potem utrzymanie za 800 tysięcy. Na Narodowym trzeba dwóch takich wymian czyli 2,6 miliona złotych rzucamy pod bronę. Ale naszą, polską bronę ciągnioną naszym polskim Ursusem!

Widzowie recytowali sukcesy innych. Angielscy kibice kurwują jeszcze gorzej niż nasi kibole! W RPA też nie mają dróg! W Austrii trybuny dostawiano a parkingi były na pastwiskach! A w ogóle to Oceana wyje hymn na EURO, a zespół Jarzębina przy niej brzmi jak John Mayer. Rola zdrajcy tradycji zaścianka wciągnęła mnie na tyle, że bezczelnie nie zmieniłem zdania. Poprzeczkę lepiej podciągać niż zakopywać w ziemi. Hej!

Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN i TVN24