9/27/2012

Nie rozumiem Szekspira

Jest takie zdanie w korespondencji Mrożka i Lema sprzed lat. „Zima jest taka, że jestem z niej dumny jako Polak. Nareszcie coś 
nie-połowicznego, coś prawdziwego w tym kraju ułamków”. To zdanie w listach mistrzów po prawie pół wieku udowadnia, że bylejakości wciąż nie umiemy odpruć ze sztandarów.

Współcześnie widać to przy okazji zamiany ciał w smoleńskich trumnach. Właśnie za moimi plecami toczy się słowna połajanka i kuriozalna wymuszanka „kto jest bardziej smoleński od Smoleńska”. Czy PiS, bo cierpiał mocniej i szczerzej, czy PO kiedy próbowała pomagać w cierpieniu cierpiącym wtedy najmocniej? Nie ma mądrego, by to rozstrzygnął. I choćby nie wiem ile zaklęć wypowiedziała ekipa prezesa Kaczyńskiego tak już zostanie.

Historia jest dla historyków a nie histeryków. Polityka powinna trzymać się od niej z daleka. Dyskusja o tym w jakim stanie były ciała, dlaczego nie zostały ubrane, dlaczego leżały w trumnie rosyjskiej a nie polskiej, dlaczego w czarnym worku, na co patrzyła Kopacz, ile skalpeli ze sobą zabrała, jakie ciała widziała, a na jakie nawet ona nie mogła spojrzeć prowadzi nas donikąd. Profesor Nowacki, wdowiec po Izabeli Jarudze-Nowackiej mówi tak: „mamy zwyczaj przepraszać, nie wiem czy przeprosiny są potrzebne. Lepiej zacząć wyciągać odpowiednie wnioski”.

Ale w „kraju ułamków” nikt tego nie potrafi. Tu się albo wojuje albo marszuje. Pewnie dlatego coraz częściej marzy mi się Mrożkowa odwaga, którą opisał Lemowi w jednym z listów: „przyznam się do rzeczy strasznej: nie wzrusza mnie Szekspir. Całkowicie nie śmieszą mnie jego komedie, a dramatów w ogóle nie rozumiem”. Po dwóch latach od najtrudniejszego dnia w mojej dziennikarskiej pracy mam to samo ze Smoleńskiem.


Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN i TVN24