Blogerzy do grobu! Migalski przejmuje obowiązki. Po tym jak na drzwiach PiSu wywiesili tabliczkę „przepraszamy - remanent”, nowy nabytek prezesa starł kurze, wyniósł wszystkie śmieci wraca i krzyczy: coś tu dalej śmierdzi. Odważne. Nie sądzę jednak by prezes zmienił przyzwyczajenia i pokochał zwracanie mu uwagi.
Mistrz Henryk Sawka narysował ostatnio faceta w kaftanie bezpieczeństwa odprowadzanego przez dwóch sanitariuszy; bohater jest odwrócony plecami dlatego nie mam pewności o kogo chodzi, ale chmurka brzmi: oszalał, odkąd odstawił Rostkowską. Powyborcze rozliczenia w PiS (swoją drogą po co rozliczać „sukces”?) sprowadzają się do hasła prezesa: idą ciężkie czasy, trzeba ludzi odpornych. Czytaj - najlepiej do ucha szepczą: Suski, Kuchciński, Błaszczak. Nie pierwszy raz gust prezesa wywołuje współczucie.
Migalski - killer blogerów - żali się jak następuje: napracowałeś się, chłopie i babo, w kampanii? No to dziękujemy i już. Na coś liczyłeś? A kysz, siło nieczysta, pożądliwa i lubieżna! Niczego nie dostaniesz, żeby cię następnym razem nie kusiło! Nic nie robiłeś? No to masz awans! Żebyś następnym razem też nic nie robił. Dokładnie tak, bez fałszu, brzmi głos wołającego na puszczy. Gdyby dołączyć Poncyliusza, Kluzik-Rostkowską oraz Cymańskiego z Jakubiak powstałby uroczy kwintet.
Ale kwintet skutecznie zagłuszany przez siły czystości. Traktowali nas jak bydło! – narzekała posłanka Wróbel. Kiedy prezes był w Radomiu kazali mi się odsunąć, żeby nie było mnie widać w kadrze – skarżyła się we WPROST. Na kwintet narzekali wszyscy. Sztab robi z nas mięso armatnie, potrzebują nas tylko do rozdawania ulotek, a naszym zdaniem zwycięstwo może dać tylko powrót do sprawy Smoleńska.
Szoszoni, jastrzębie, talibowie, gołębie - prezesie macie tam niezły kurnik.
Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN24