Nie dostaje, czeka, kombinuje. Czarteruje, leci, ląduje. Prosi, chce pomóc, nie wierzy. Wpycha się, szkodzi, jest panem grabieży.* Śmierć, mawiają, zamyka oczy nieboszczykom i otwiera oczy żywym. Co widać po ostatecznym zerwaniu współpracy premiera z prezydentem?
Nie chcę żonglować przymiotnikami: żenujące, dziecinne, pełne piachu z obsikanej przez psy piaskownicy. Bo to mało, bo nie oddaje wszystkiego. I tu zaskoczę ujadających przeciwników, którzy zarzucają mi brak obiektywizmu: winni są i prezydent wciskający się na siłę do Brukseli i premier odmawiający głowie państwa samolotu.
Prezydent Abraham Lincoln przekonywał, że „można stale oszukiwać jednostki i przez jakiś czas ogół, ale nie można stale oszukiwać ogółu“. Dla mnie prezydent Kaczyński możne oszukiwać PiS i jego wyznawców do końca jego (PiSu) dni, ale niech nie wciska reszcie obywateli, że jest na szczycie UE bytem koniecznym. Nie wie lub nie chce wiedzieć, że nie jest.
Nie jestem fizykiem – nie mądruję się o prawie powszechnego ciążenia. Nie jestem chemikiem – nie mędrkuję o zastosowaniu kwasu siarkowego. Nie jestem aktorem – nie serenaduję pod oknem ukochanej. Nie jestem prezydentem – wiem, gdzie jest moje miejsce w szeregu.
* cytaty z opozycji
Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN24