Ale pachnie! Uwielbiam zbliżać nos do wertowanych kart nowej książki. Farba drukarska uzależnia. „Jestem złą publicznością dla swojej pamięci“, pisze Wisława Szymborska w najnowszym zbiorze „Tutaj“. „Chce żebym bezustannie słuchała jej głosu/a ja się wiercę chrząkam/słucham i nie słucham“. Przepraszam noblistkę ale – choć jej najdalej do tego – mnie się skojarzyło z Marcinkiewiczem.
A właściwie z naszym o nim wspomnieniu. Każdy człowiek to naiwniak. Tak po ludzku, z natury. Ale skrajna naiwność to już głupota. „Umówiłem się z nimi“ – mówi Kazimierz Marcinkiewicz o redakcji „Super Expresu“ – że o sobie opowiem, wyślę zdjęcie i zamilkną. I dziwi się, że serial nie skończył się na jednym odcinku. Historie bagienne zarówno w Polsce jak i w Brazylii trwają nieskończenie długo, bo ciemny lud to kupuje. To się wie tak po ludzku, z natury.
Mistrzyni Szymborska w swoich rozliczeniach z pamięcią pisze dalej tak: „Gniewa się, kiedy wzruszam ramionami/Mściwie wtedy wywleka moje błędy (…)/W końcu pociesza, że mogło być gorzej“. Poza poezją zawsze jest gorzej. Szczególnie, że – jeśli mnie pamięć nie myli – to były premier.
Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN24