Zakon Kleryków Regularnych Ubogich Matki Bożej Szkół Pobożnych. Krócej mówiąc pijarzy. To chyba ich wspomina ostatnio tak często prezydent. Nawet dziś słyszałem: „po pierwsze pjar, po drugie pjar, po trzecie pjar“. Tylko co mają wspólnego założyciele pierwszej bezpłatnej szkoły podstawowej w Europie ze złotą myślą prezydenta? Że chciałby się piaru nauczyć?
Spotkałem się ostatnio z szefem państwa w telewizji. Podobnie jak kilka milionów innych widzów orędzia. Nie było mi miło. Miałem wrażenie, że prezydent na mnie pokrzykuje, ma o coś pretensje, których nie chce (nie może?) wyartykułować, jest wyraźnie rozdrażniony, męczy się, z trudem oddycha i łapie melodię zdań, które chce bym usłyszał.
Przypomniałem sobie „medyczną autolustrację prezydenta“ z POLITYKI. Swego czasu lekarz przepisał Lechowi Kaczyńskiemu thioridazin. To lek, który „łagodzi w mniejszych dawkach niepokój i lęk (objawy neurotyczne), w większych dawkach natomiast poprawia stan w chorobach dających zmienione odczucia rzeczywistości (schizofrenia, psychoza maniakalna)”. Jego zastosowanie to: „zmieniona interpretacja rzeczywistości z ideami prześladowczymi, urojeniami i halucynacjami. Niepokój i przygnębienie. Zmiany osobowości z napadami agresji“.
W orędziu Lech Kaczyński stwierdza, że w polityce „nie ma miejsca na pogoń za popularnością“. Niech Pan się nigdzie nie spieszy, panie prezydencie. Niech Pan robi swoje.*
* w tym momencie Autor puścił oko do Czytelników
Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN24