6/24/2008

Przewaga seksu nad "ujebaniem"

Bronisz Wałęsy – jesteś wrogiem rozumu. Głaszczesz IPN – masz szanse być błogosławiony; subito. Nie wiem dlaczego ale obserwując dyskusję wokół wiadomej książki, wygrywają proporcje środowiska PiS. Nie dlatego jednak, że racja jest po ich stronie.

Z trzech prawd, o których mówił ksiądz Józef Tischner: święta prawda, też prawda i gówno prawda wszystkim uczestniczącym w debacie nad zawartością Bolka w Wałęsie zostanie prawda ostatnia. Wielki smród będzie czuć w każdym zakątku Polski przez kolejne miesiące.

Do czasu emisji w TVN dokumentu „Trzech kumpli“ przekonywały mnie argumenty, że Wałęsa kluczy, że grzebał w swoich papierach, być może je niszczył, że nie można mu bezkrytycznie wierzyć. Ale cyniczne wynurzenia esbeków w filmie o Pyjasie, Wildsteinie i Maleszce każą się zatrzymać. Szczególnie młodemu człowiekowi. I – żałuję – dojść do wniosku, że nie wiem gdzie jest prawda.

Pytają Gontarczyka: i jak? Jest mi przykro – odpowiada w dniu debiutu książki o Wałęsie jeden z jej autorów – bo nie dla wszystkich wystarczy…

W „Newsweeku“ proszą mistrza Głowackiego, żeby powiedział co on na to? „Nawet seks nie daje tyle radości, co publiczne ujebanie wielkiego człowieka. To nasza narodowa specjalność“. Lepszej kropki nie pamiętam.

Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN24