Na kolanach najlepiej się modli, gorzej pisze. Ofiarą tej niewygodnej pozycji padł w smoleńską rocznicę prawicowy dziennikarz Piotr Zaremba. Całkiem na serio napisał, że symbolem roli mediów 10.IV.2010 mogła być zapłakana twarz Moniki Olejnik. Zaremba przypomina, że Monika wtedy nie tylko płakała, ale też odwiedziła Pałac Prezydencki, gdzie stała trumna z Lechem Kaczyńskim. Oto dowód, że od modlitwy do logo PiS trudniej zostać świętym, niż oszaleć.
Przetoczył się właśnie przez Warszawę kolejny marsz pamięci. To wstydliwy czas. Pokazuje, że Polska jako jedyna może konkurować z Rowem Mariańskim na głębokość pęknięć w tkance świata. Niby wiemy to na co dzień, ale 10 kwietnia służy za szkło powiększające. Gdyby zliczyć najpopularniejsze w tym dniu słowa zwyciężyłaby zdrada tuż przed hańbą. Na pisowskich uroczystościach przed Pałacem Prezydenckim najpierw odczytano nazwiska członków PiS, którzy zginęli w Smoleńsku, a dopiero później reszty ofiar. To małe i żenujące. Żeby wyróżnić sobie samym nadane prawo do wyjątkowego cierpienia, PiS oburzało się w Sejmie, że w słowach przed minutą ciszy dla ofiar katastrofy nie wymieniono osobno nazwiska Lecha Kaczyńskiego. Poziom obłędu zbliża się do punktu krytycznego. Kiedy eksploduje będziemy wychwalać islandzki pył za przejrzystość.
Wyjątkowo źle została zestrojona częstotliwość, na której nadaje naród pisowski. „Ty kurwo czerwona”, „Judasze”, „spierdalaj z telewizji” - kiedy zacytowaliśmy w TVN 24 słowa uczestników wczorajszego wiecu wyrzucone czule w stronę dziennikarzy europoseł PiS uznał, że to prowokacja rządu. Czarneckiemu nie mieści się w rozumie, że to mogą być jego wyborcy. Uznał, że marmur na nieskazitelnym pomniku godności i roztropności PiS zarysowali siepacze przywiezieni przez Tuska. Nie potępiałbym go jednak. W pogoni za dorównaniem ułańskiej narracji prezesa można się pogubić.
Czujący świetnie ten klimat redaktor Zaremba marzy żebyśmy razem z nim padli na kolana i już dziś szorowali bruk na Krakowskim Przedmieściu zajmując najlepsze miejsca przed kolejną rocznicą. Zapomniał albo nie chce ostrzec, że na zawłaszczonych łzach łatwo się poślizgnąć.
Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN i TVN24
Przetoczył się właśnie przez Warszawę kolejny marsz pamięci. To wstydliwy czas. Pokazuje, że Polska jako jedyna może konkurować z Rowem Mariańskim na głębokość pęknięć w tkance świata. Niby wiemy to na co dzień, ale 10 kwietnia służy za szkło powiększające. Gdyby zliczyć najpopularniejsze w tym dniu słowa zwyciężyłaby zdrada tuż przed hańbą. Na pisowskich uroczystościach przed Pałacem Prezydenckim najpierw odczytano nazwiska członków PiS, którzy zginęli w Smoleńsku, a dopiero później reszty ofiar. To małe i żenujące. Żeby wyróżnić sobie samym nadane prawo do wyjątkowego cierpienia, PiS oburzało się w Sejmie, że w słowach przed minutą ciszy dla ofiar katastrofy nie wymieniono osobno nazwiska Lecha Kaczyńskiego. Poziom obłędu zbliża się do punktu krytycznego. Kiedy eksploduje będziemy wychwalać islandzki pył za przejrzystość.
Wyjątkowo źle została zestrojona częstotliwość, na której nadaje naród pisowski. „Ty kurwo czerwona”, „Judasze”, „spierdalaj z telewizji” - kiedy zacytowaliśmy w TVN 24 słowa uczestników wczorajszego wiecu wyrzucone czule w stronę dziennikarzy europoseł PiS uznał, że to prowokacja rządu. Czarneckiemu nie mieści się w rozumie, że to mogą być jego wyborcy. Uznał, że marmur na nieskazitelnym pomniku godności i roztropności PiS zarysowali siepacze przywiezieni przez Tuska. Nie potępiałbym go jednak. W pogoni za dorównaniem ułańskiej narracji prezesa można się pogubić.
Czujący świetnie ten klimat redaktor Zaremba marzy żebyśmy razem z nim padli na kolana i już dziś szorowali bruk na Krakowskim Przedmieściu zajmując najlepsze miejsca przed kolejną rocznicą. Zapomniał albo nie chce ostrzec, że na zawłaszczonych łzach łatwo się poślizgnąć.
Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN i TVN24