11/30/2009

Bezsłowie



wrażliwość nie jest
cechą wyłącznie kobiecą
wrażliwi faceci mieszkają
w beskidzie niskim
wymiennie - końcu świata

to tutaj faceci się
rozklejają
nie tylko po wódce

"zdziczały ogród kończy się
nadbrzeżną skarpą. Nie ma tutaj
płotu, tylko krzaki tarniny i głogu (...).
Czasami biorę dmuchany materac, śpiwór i siedzę,
dopóki nie zmorzy mnie sen. Patrzę, jak miasto zamiera,
i wyobrażam sobie, że obserwuję samego siebie,
że jestem tylko własnym cieniem".*

* A. Stasiuk, "Taksim",
napisany nieopodal kapliczki ze zdjęcia

11/29/2009

11/24/2009

Plujka polska



To musi bardzo boleć. Jest wprawdzie ciepło ale on ma tak głębokie pęknięcia w piętach, że na pewno cierpi. Można by w nich z powodzeniem ukryć połowę żyletki. Nawet by się nie wzdrygnął, przez miesiące swojego kloszardziego życia musiał się nauczyć jak nieodczuwać. Siedzieliśmy naprzeciwko siebie w paryskim metrze. W pasażerskiej masie, która zwleka wieczorem swoje spocone ciała do domu, on wyróżniał się zapachem.

Wysiedliśmy na tej samej końcowej stacji. Zwróciłem uwagę na jego stopy, bo choć kończy się listopad on miał na sobie zwykłe japonki. Zniszczone i brudne jak on cały. Miał nie więcej niż siedemnaście lat. Wysoki, z bardzo białą skórą pełną czerwonych kropek, jakby od syfu, w którym żyje dostał uczulenia. Bujne rudawe włosy ułożone nieświadomie na Blechacza już dawno prosiły o wodę. Przydługie czarne dżinsy naciągał na stopy jak bezpalczaste rękawiczki. Ale po kilku krokach znów szorował gołą piętą chodnik.

Nie poświęciłbym mu więcej uwagi niż innym skrajnie zaniedbanym kloszardom z metra gdyby nie wiek. To był chłopiec. W przeciwieństwie do starszych kolegów, którzy przesypiają dzień na mniej eksponowanych stacjach w mieście Sarkozy’ego, on dokądś szedł. Jakby miał cel. Z reklamówką pod ręką zdecydowanym krokiem kierował się do sortie. Pomyślałem, może mają tu w Paryżu swoją doktor Judymową. U nas wystawiła bezdomnym bezprawnie ponad dwa tysiące w pełni refundowanych recept.

Pani Ilona, której groziło więzienie za pomoc takim zagubionym ludziom opowiadała mi w tvn24, że zapomniała się w tym swoim wolontariacie. Musiała wybierać albo oni albo córka. Dziecko nie wytrzymało wizyt „pacjentów” mamy, wyprowadziło się. Pani doktor opowiadała o tym z bólem. Nie odważyłem się zacytować jej na koniec rozmowy maili kilku widzów - „złodziejka”.

11/23/2009

Nie pali się



mówią, że gazety
za chwilę przestaną szeleścić
mówią, że za brata castro
to już nie te cygara
zabrać paryżanom prasę - powstaną
zakazać im palenia - podpalą

Intelekt na kawie



paryż to barcelona francji
bez obrazy oczywiście
królestwo beżu i szarości
ale to widać dopiero z góry
ładnie widać
ponoć ze sobą konkurują
cafe de flore i les deux magots
Sartre, Picasso, Camus, Hemingway
to ich goście
byli...

11/18/2009

Bżydota nie kłóje w oczy

Pani powie synowi, rzeby medja nie pszesadzały z tą grypą - apelował do mojej mamy jeden z lekaży. Nie czuję się medjum ale przesadę dostżegam. I po stronie mediuów i żądu. Sam jurz nie wiem komu wieżyć - kończył lekarz nad receptą. Ja terz jestem głópi panie doktoże. Do tego stopnia, rze z rozbawieniem a nie troską czytam o prezenteże telewizyjnym ze spaloną tważą.

Brytyjska telewizja Channel Five posadziła pżed kamerą James’a Partridge’a, ktury ma tważ zniekształconą przez ogień. Pżez tydzień ma czytać newsy. James nie jest dziennikarzem, kieruje organizacją harytatywną, ktura pomaga takim jak on. W telewizji hce walczyć z uprzedzeniami wobec osub ze zdeformowanym wyglądem. Channel Five, jak na stację komercyjną pżystało, zanim zatrudnił Partridge’a zrobił badania - 64 procent widzów zapowiedziało, rze nie pżełonczy kanału z uwagi na bżydotę prezentera. Pięknie!

Mam nadzieję, rze to tylko wstęp do podobnych akcji w kolejnych tygodniach. Niecierpliwie czekam na ślepcuw, ktuży będą wyjmowali przed kamerą sztuczne oczy, horych na raka z aparaturą do hemioterapii na drugim planie, beznerkowców z maszynami do dializ obok, braci i siostry syjamskie na jednym fotelu prezenterskim, wreszcie - jeśli reklamodawcy i widzowie zapragną - ludzi po amputacji gurnych kończyn. Najlepiej w okolicach Borzego Narodzenia, bo wtedy wspułczynnik wspułczucia stżela w gurę.*

* tekst powstał z troski o dyslektyków, których ułomności nikt w telewizji nie dojrzy


Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN24

11/11/2009

Cierpienie niepodległe

Nie ma różnicy - wolność czy śmierć. Wszystkich Świętych czy Święto Niepodległości. W Polsce zawsze cmentarnie, depresyjnie, samobójczo. Taka jest nasza radość z wolności. Czerwono-białe taśmy ochronne na zamkniętym sklepowym parkingu, nienormalnie długą kolejkę do kasy w kinie, samotny prezydencki bój o krzyż i naciągaczy na patriotyczną gęsinę zapamiętam z tego świątecznego dnia. Marnie.

To się nie dzieje niechcący - przed rokiem wcale nie było weselej, słoneczniej, bardziej po ludzku. Tak mamy i już. Ale trudno wymagać od obywateli by cieszyli się bardziej niż władza. W końcu przykład idzie z poziomu Pałacu Prezydenckiego. Im większy smutek tam, tym mniejsza radość tu. Słuchając po czasie prezydenckiego wystąpienia nad Grobem Nieznanego Żołnierza przestałem się dziwić, że większość kolejki w kinie stanowili miłośnicy katastroficznego (co do poziomu katastrofalnego) filmu „2012”.

Polska potrzebuje nowego patriotyzmu - mówił szef państwa. Nikt nie będzie w Polsce przyjmował do wiadomości, że w klasach nie można wieszać krzyży - grzmiał Lech Kaczyński. Zakładam, że jeśli przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka wygra Finka oburzona na krzyż w polskiej szkole prezydent rozpocznie strajk głodowy w pierwszej ławce. Brednie! Dlaczego dziennikarstwo sprowadza się u nas do potakiwania na słowa gościa? Dlaczego nikt nie zapyta - co to znaczy, Pan nie pozwoli, panie prezydencie?

W jedenastolistopadowym klimacie Lech Kaczyński musiał też przypomnieć (sobie?), że mur berliński to pikuś w porównaniu z tym, co on zrobił w Polsce przed listopadem 1989 roku. I musiał zakrzyknąć tak, żeby usłyszeli go w Toruniu - Unia Europejska to ścisły związek państw, niepodległych państw. Strach pana prezydenta może być uzasadniony. Komuś kto - przeciwnie do świata - świętuje zburzenie muru berlińskiego w Nowym Sączu trzeba wybaczyć.


Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN24

11/07/2009

(nie)pamięć



po 20 latach brama nie robi wrażenia
nie takie jak na filmach sprzed 20 lat
byleby świat pamiętał
że 4 czerwca '89 jest w kalendarzu
przed 9 listopada '89
cdn...

11/03/2009

Żal kaca

Wszystkich Świętych trwa zbyt krótko. Północ dzieląca Dzień Zaduszny od codzienności urywa myśli. A tyle jest do przeczytania, posłuchania, zatrzymania. Zamiana Karpiniuka na Stasiuka - bezcenne. Klasa polityczna nawet umiera brzydko.

Staram się walczyć z lękiem - opowiada Andrzej Stasiuk. Upływ czasu pozwala mi smakować rzeczywistość, czytam w rozmowie z nim w Przekroju. Ja wiem, że czasu jest coraz mniej, to codzienność sprawia mi coraz większą radość. Wstajesz, a tu takie światło jak dzisiaj. Albo mgła i światło jest inne! Tym się cieszę, mówi pisarz. I dalej - kupę czasu fajnie przetraciłem (...). Przychodzi taki moment i człowiek zaczyna żałować, że się upił i kac wykasował mu następny dzień.

Inna sprawa, że w Wołowcu trudno myśleć o czymkolwiek innym poza pisaniem i czytaniem. Szczególnie kiedy liście z beskidzkich drzew zleciały już jeżom na głowy. Czy ja posyłam do grobu ledwie 50 letniego faceta? Skądże, szukam jedynie w dniach spowolnienia mądrych słów, które mogą zostać na dłużej. Andrzej Stasiuk mówi, że reprezentuje cywilizację na wschód od Wisły, że nie zna się na zachodzie.

Przypomniałem sobie te słowa w kontekście procesu Karadżicia, rzeźnika ulubionych przez Stasiuka Bałkanów. Wreszcie kat Srebrenicy raczył przyjść do sądu. Łaskawca. Żąda dziesięciu miesięcy na przygotowanie się do procesu. Grozi głodówką, jeśli dostanie obrońcę z urzędu. Mam prawo - powtarza. Szlag, ma to prawo. Ale osiem tysięcy bośniackich Muzułmanów w Srebrenicy nie miało ani czasu na obronę, ani na ostatni obiad. Mam nadzieję, że prawo zabije Karadżicia.

Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN24