8/31/2009
8/26/2009
8/21/2009
8/18/2009
Fora absurdu
Kopanie się z koniem nie ma sensu. Ale co dzisiaj ma? „Trwają prace na serwerze; zapraszamy później“. Taki komunikat ktoś zawiesił na oficjalniej stronie Doroty Świeniewicz. Wiemy – skończyła karierę, bo banda wariatów pod płaszczykiem internetowej anonimowości zaszczuła ją na śmierć. Sportową. Wiemy, ale czy ktokolwiek wyciągnął wnioski?
Każdy zawód, w którym człowiek jest w kontakcie z człowiekiem to stres. Ale mechanika samochodowego może opieprzyć najwyżej kilku klientów jednego dnia. Nic strasznego. Niestety scena – boisko, parkiet, eter, wizja, sala kinowa – ma w sobie coś z wyroku sądowego. W jednej chwili można być uniewinnionym wobec milionów i skazanym wobec tej samej rzeszy ludzi. Są surowsi od sędziów, bo nie pozwalają na mowy końcowe.
Kiedy redaktor Jacek Żakowski zaapelował do szefów największych portali o porozumienie w sprawie walki z chamstwem usłyszał, że cenzura to przeszłość. Kiedy ja zablokowałem na swojej stronie możliwość komentowania tekstów dowiedziałem się, żem narcyz, który nie lubi słów krytyki. Powinien być ktoś – uważam – kto pilnuje poziomu. W imieniu rozsądnej większości internautów.
Dorota Świeniewicz napisała, że „nie miała pretensji do fachowej krytyki, ale maniakalne atakowanie jej musiało w końcu przynieść skutki“. Albo fora internetowe dojrzeją albo rozkwitną poradnie zdrowia psychicznego.
Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN24
Każdy zawód, w którym człowiek jest w kontakcie z człowiekiem to stres. Ale mechanika samochodowego może opieprzyć najwyżej kilku klientów jednego dnia. Nic strasznego. Niestety scena – boisko, parkiet, eter, wizja, sala kinowa – ma w sobie coś z wyroku sądowego. W jednej chwili można być uniewinnionym wobec milionów i skazanym wobec tej samej rzeszy ludzi. Są surowsi od sędziów, bo nie pozwalają na mowy końcowe.
Kiedy redaktor Jacek Żakowski zaapelował do szefów największych portali o porozumienie w sprawie walki z chamstwem usłyszał, że cenzura to przeszłość. Kiedy ja zablokowałem na swojej stronie możliwość komentowania tekstów dowiedziałem się, żem narcyz, który nie lubi słów krytyki. Powinien być ktoś – uważam – kto pilnuje poziomu. W imieniu rozsądnej większości internautów.
Dorota Świeniewicz napisała, że „nie miała pretensji do fachowej krytyki, ale maniakalne atakowanie jej musiało w końcu przynieść skutki“. Albo fora internetowe dojrzeją albo rozkwitną poradnie zdrowia psychicznego.
Ten tekst to wyraz moich osobistych poglądów, nie należy go identyfikować z linią programową redakcji TVN24
8/16/2009
8/13/2009
Mostar
8/11/2009
Mieć prawo opowiadać
Odkąd wróciłem planuję ucieczkę. Nie mówię, że to oryginalne; ponoć wielu tak ma. Być tam – nie tu. To nie snobizm, to rozsądek. Coś jakby dotknięcie rozmarynu – trudno się uwolnić od zapachu obcych miejsc. Piotr Kaczkowski mówił mi swego czasu, że nie mam prawa opowiadać ludziom o świecie, którego nie dotknąłem. Bo skłamię.
Odkąd wróciłem jestem skrzywiony. Zamieniłem – wierząc, że nie zwolnią – tvn24 na travel lub travel&living. Patrzę, gdzie uciec najlepiej. Po tygodniu wiem jak jeść szpik kostny. „Mama zawsze gotowała tak, żebyśmy mogli go wysysać“, opowiadała Anthony’emu Bourdain’owi jedna z gospodyń. Wiem, że porto musi być wydeptane przez ludzi – inaczej będzie marne. Wiem, że grappa – choć zrobiona z gronowych śmieci – może zachwycać.
Kiedy jesteś w drodze, odcięty od świata – paradoksalnie – wiesz więcej. Pozbawiony telewizji i internetu widzisz i czujesz po wielokroć. Bo bez obcych podszeptów nasz wzrok i słuch wreszcie pracują normalnie. Są niezakłócone. Przestaje przeszkadzać czterdziestostopniowy upał na kamieniach, którymi wyłożona jest mostarska starówka. W ogóle znika wszechobecny zakurw.
Odkąd wróciłem planuję ucieczkę. Do ludzi.
Odkąd wróciłem jestem skrzywiony. Zamieniłem – wierząc, że nie zwolnią – tvn24 na travel lub travel&living. Patrzę, gdzie uciec najlepiej. Po tygodniu wiem jak jeść szpik kostny. „Mama zawsze gotowała tak, żebyśmy mogli go wysysać“, opowiadała Anthony’emu Bourdain’owi jedna z gospodyń. Wiem, że porto musi być wydeptane przez ludzi – inaczej będzie marne. Wiem, że grappa – choć zrobiona z gronowych śmieci – może zachwycać.
Kiedy jesteś w drodze, odcięty od świata – paradoksalnie – wiesz więcej. Pozbawiony telewizji i internetu widzisz i czujesz po wielokroć. Bo bez obcych podszeptów nasz wzrok i słuch wreszcie pracują normalnie. Są niezakłócone. Przestaje przeszkadzać czterdziestostopniowy upał na kamieniach, którymi wyłożona jest mostarska starówka. W ogóle znika wszechobecny zakurw.
Odkąd wróciłem planuję ucieczkę. Do ludzi.
Mostar
8/10/2009
8/08/2009
Sarajevo
8/06/2009
Sarajevo
Subskrybuj:
Posty (Atom)